Page 52 - 882934_Ale_to_ciekawe!_Podr_POLSKI_Kl-1_Cz_2
P. 52

Mijały dni… Aksamitny Królik mieszkał już jakiś czas w dziecięcym pokoju,

       w szafce z zabawkami lub na podłodze.

         Był z natury nieśmiały, a w dodatku czuł się zwykłą szmacianą zabawką,
       nie dziwił się więc, że nikt nie zwraca na niego szczególnej uwagi. Tymczasem

       inne zabawki, zwłaszcza te mechaniczne, uwielbiały podkreślać, jakie są
       nowoczesne i… PRAWDZIWE.

         Nawet mała żaglówka, która była tu już dwa sezony i zdążyła stracić większość

       farby, mówiła o sobie tym samym zarozumiałym tonem i nigdy nie przepuściła
       okazji, by rozprawiać o swym takielunku*, używając mądrych technicznych nazw.

         Aksamitnemu Królikowi było trochę przykro, że on sam nie przypomina

       niczego prawdziwego – nie miał bowiem pojęcia, że takie zwierzątka istnieją
       naprawdę. Sądził, że wszystkie króliki na świecie są – jak on – wypchane

       trocinami, a wiedział, że trociny są dość staromodne i nie najlepiej widziane

       w nowoczesnych kręgach.
         Tymczasem nawet drewniany lew Tymoteusz, który – jako dzieło weteranów

       wojennych – powinien mieć w końcu nieco szersze horyzonty, puszył się i udawał,

       że ma kontakty w rządzie.
         Wśród tych zapatrzonych w siebie i przekonanych o własnej wyjątkowości

       zabawek mały Aksamitny Królik czuł się zupełnie nieważny i pospolity, a jedyną

       osobą, która okazywała mu prawdziwą życzliwość, był Zamszowy Koń.


                                                                    * maszty, liny i żagle na statku

































        50  „Aksamitny Królik” – rozmowy o emocjach
   47   48   49   50   51   52   53   54   55   56   57