Page 9 - 883821_ATC_Podr_POL_Kl-3_Cz_2
P. 9

nieliczne straże i niechybnie jak

        lawina spadną na miasto. Trzeba

        obudzić mieszkańców, niech

        chwycą za broń, obsadzą mury…

          Stary trębacz ujął drżącą ręką trąbkę,

        do ust ją przycisnął i zagrał pełną

        piersią mariacki hejnał. Poniósł się jego
        głos nad dachami domów, nad wieżami kościołów,

        dotarł do mieszkań, krakowian ze snu powyrywał.

          „Cóż to? – dziwili się, przecierając oczy. – Przecież

        to noc jeszcze. Czyżby się trębaczowi na starość

        dzień z nocą pomylił?”.

          A tymczasem hejnał brzmiał dalej, ale jakoś inaczej niż zwykle

        – głośniej, natarczywiej, alarmująco... I ludzie zrozumieli: on
        zwiastuje nieszczęście! A nieszczęście mogło być tylko jedno –

        pod bramy miasta podeszli Tatarzy!

          Obudziło się miasto. Trzaskały okiennice i bramy.

        Niosły się przerażone głosy.

          – Tatarzy pod murami! Ratujmy się! Kto może,

        niech chwyta za broń!

          Zatupotały setki nóg. Mężczyźni biegli w kierunku

        murów, do których dobijali się już Tatarzy. Kobiety

        z dziećmi schroniły się do kościołów.
          Rozpętała się walka. Śmigały tatarskie strzały,

        na głowy napastników sypały się kamienie i lała wrząca

        woda. Kwik koni mieszał się z okrzykami ludzi.

          A hejnał dalej wzywał, dalej zagrzewał do boju.

        Tatarzy wiedzieli, że to on zerwał obrońców na nogi.

        Toteż kierowali w stronę mariackiej wieży nienawistne

        spojrzenia. W końcu wroga ręka naciągnęła cięciwę łuku.
        Długo mierzył Tatarzyn do majaczącej na wieży postaci.



                                                                                                             7
   4   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14