Page 76 - GwK_podrecznik_cz-3_kl-2_2018
P. 76

108. Wiosenne zwyczaje




          Nadchodzi wiosna



          Kilkanaścioro DZIECI w ciepłych kurtkach i kożuszkach stoi przed drzwiami.
          Drzwi klasy zastępują furtkę ogrodową. DZIECI są zniecierpliwione, na coś czekają.

          KASIA, MAREK, DAMIAN i JANEK wprowadzają na scenę dziewczynkę przebraną
          za MARZANNĘ. Na głowie ma słomiane nakrycie, a z przodu i z tyłu doczepione

          wiechcie ze słomy. Jest niezadowolona.
          Marzanna:                      Dajcie mi jeszcze chwilkę, jeszcze dzień.

          janeK:                         Co to, to nie. Dobrze wiemy, co chciałabyś zrobić.

          Marzanna:                    Tylko to, co potrafię najlepiej.

          Marzanna (kuszącym tonem):

                                         Namówię Zimę, jeszcze przymrozi wam nosy,

                                       parę razy sypnie śniegiem w oczy,

                                       jeszcze zrobicie kilka fikołków na lodzie!

                                       A łyżwy, sanki, narty?

                                       Przecież to lubicie!
          Kasia:                         Co za dużo, to niezdrowo.

                                       Znudziła nam się już długa zima.

          Marzanna (do grupy oczekującej na coś, podejrzliwie):

                                       Kogo tak wyglądacie?

          Dzieci (chórem):             Wiosna ma nadejść.

          Marzanna:                    Kiedy?

          Dzieci:                      Już! Lada chwila!
          Marzanna (szamoce się i w końcu wyrywa):

                                         Wiosna??!! Nie, nie pozwolę!

                                       Nie wejdzie tutaj ta siostra Lata.

                                       Że też musicie być tak niemili. Ze strachu moje

                                       słomiane serce trzeszczy!!! (krzyczy dramatycznie)

                                       Nie puszczać Wiosny!!! (Usiłuje przebić się przez tłum,

                                       ale jej się to nie udaje).


          74
   71   72   73   74   75   76   77   78   79   80   81