Page 26 - 890695_GWK_podrecznik_kl3_cz 4_2019
P. 26

pod bok, ubrany w długi, bogaty, czerwony płaszcz, co sięgał aż do ziemi.
          Spoglądał trochę z góry, ale wcale nie miał surowej i groźnej miny.
             Potem poszliśmy oglądać wielkie obrazy, przedstawiające różne zdarzenia

          z historii Polski. Zagapiłem się na jeden z nich, podobał mi się bardziej niż
          inne. Nie zauważyłem, że cała nasza klasa przeszła do następnej sali.
             Wpatrywałem się w obraz i wydawało mi się, że słyszę coraz głośniejszy
          szum. Podszedłem do okna, żeby wyjrzeć na plac przed Zamkiem. Skąd się
          na nim wzięło tyle ludzi?! I jak dziwnie ubranych! Niektórzy w mundurach,

          na koniach, inni niosą rozwinięte chorągwie, wymachują rękami, coś krzyczą…
          Ale nie są wcale źli ani rozgniewani, przeciwnie! Widać, że się z czegoś bardzo
          cieszą, bo śmieją się, obejmują i radośnie poklepują po plecach… Niosą kogoś
          na ramionach! Ten człowiek podniósł w górę rękę, trzyma w niej jakiś papier.

          Pewnie chce go wszystkim pokazać. A ludzie klaszczą, machają chusteczkami
          z otwartych okien domów, coś wołają… Teraz słychać wyraźnie: „Wiwat król!
          Wiwat naród! Wiwat wszystkie stany!”. Ogromny pochód powoli wchodzi
          w ulicę Świętojańską, w stronę katedry. To jakieś wielkie święto, musiało
          się stać coś ważnego i niezwykłego, skoro wszyscy tak się cieszą i są tak

          szczęśliwi…
             — Piotrek! Gdzie ty się podziewasz? — usłyszałem za sobą głos pani.
          — Tak bardzo spodobał ci się ten obraz? Wspaniały, prawda? To „Konstytucja
          3 maja”. Tak… to była wielka chwila dla wszystkich Polaków… Wtedy zgodnie,
                                                       razem udało im się zrobić coś ogromnie

                                                       ważnego i pożytecznego. Pokazali, że są
                                                       mądrym narodem… Chodź, obejrzymy
                                                       salę Senatorską, gdzie uchwalono
                                                       Konstytucję.
                                                           Ocknąłem się jakby ze snu. Przecież

                                                       ja to wszystko widziałem naprawdę, wcale
                                                       nie na obrazie! Teraz już wiem, z czego
                                                       ci ludzie na placu tak się cieszyli… Wtedy
                                                       pewnie był też taki piękny, słoneczny

                                                       dzień, jak dziś…
                                                           Idąc za panią, spojrzałem jeszcze raz
                                                       na portret króla Stanisława Augusta.
                                                       Wydawało mi się, że patrzy na mnie
                                                       porozumiewawczo i nawet jakby się

                                                       lekko uśmiechał…
          Pokój Marmurowy                                                                                  Ewa Barska

          24
   21   22   23   24   25   26   27   28   29   30   31