Page 54 - 890808_GWK podrecznik kl 3 cz 1 promo
P. 54

23.  Jesteśmy tacy sami



          Odmieńcy



            Dziewczynka miała długie, czarne warkocze, czarne oczy i buzię jakby
          mocno opaloną. W jej uszach błyszczały złote kolczyki. Przestępując z nogi
          na nogę, niepewnie spoglądała na klasę. Pani wychowawczyni pogładziła ją

          po ramieniu.
            — Myślę, Elu, że będzie ci z nami dobrze. Zosiu, Ela usiądzie obok
          ciebie, zaopiekuj się nią, proszę.

            Wszyscy przyglądali się nowej koleżance. Była cudzoziemką, to pewne.
          Jarek uważał, że jest Greczynką, Paweł szeptem przekonywał go, że raczej
          Meksykanką, a Zosia nie wytrzymała i spytała Elę:
            — Skąd jesteś?

            — Stąd — odpowiedziała Ela. — Tu się urodziłam. — Mówiła po polsku
          z wyraźnie obcym akcentem.
            Na szczęście zaraz była przerwa. Ela nie bardzo miała ochotę wyjść

          na korytarz. Dziewczynki otoczyły ją, ciekawe nowej koleżanki.
            — Masz na imię Elżbieta, tak jak moja mama — zagadnęła serdecznie
          Zosia.
            — Nie Elżbieta, Eleonora — szepnęła onieśmielona Ela.

            — Eleonora?! A cóż to za dziwaczne imię! — roześmiała się Dorota. —
          W życiu nie słyszałam, żeby ktoś miał na imię Eleonora!
            — Słuchajcie, słuchajcie! — Do klasy wpadła zdyszana Marta. — Wiecie,

          kim jest nowa? Widziałam jej matkę, jak wychodziła od dyrektora.
          To Cyganka!
            Tego nikt się nie spodziewał. Dziewczynki, zaskoczone, spoglądały
          na Elę, a w ich oczach nie było już życzliwości.

            — Pewnie mieszkasz w wozie, przyznaj się — natarła na Elę Dorota. —
          Cyganie przecież mieszkają w wozach, prawda? I mają w nich straszny
          bałagan — roześmiała się kpiąco.

            — Bo są brudni — dodała Ania, odsuwając się od Eli.
            — Wszyscy Cyganie kradną — oświadczyła Julka tonem osoby, która wie
          wszystko.

            — Nieprawda! — W oczach Eli błysnęły łzy. — Mój tata niczego nie
          ukradł! I mieszkamy w domu, nie w wozie!

            — Akurat — wycedził Paweł. — Że też do nas właśnie musiała trafić!




          52
   49   50   51   52   53   54   55   56   57   58   59