Page 75 - 890694_GWK_podrecznik_kl3_cz 3_2019
P. 75

110. Motyle i motylki





                Dwa motyle zamilkły na chwilę, zastanawiając się nad słowami tego drugiego.
                — Wiesz… — zawahał się pierwszy motyl. — Tak pięknie opowiadasz o nocnym
            życiu, aż poczułem, że bardzo bym chciał zobaczyć księżyc.

                — A ja — rozmarzyła się ćma — chciałabym choć raz polecieć ku słońcu.
                Pomilczały jeszcze zgodnie. Tymczasem zmierzch zakradł się po cichu
            do ogrodu, korzystając z nieuwagi słońca, które skryło się za konarami wielkich
            drzew. Raptem dwa motyle poczuły, że ich domki otwierają się, a one same stoją
            drżące na gałęzi drzewa. Powoli prostowały skrzydła, czekając aż wyschną. Były tak
            zajęte nowym doznaniem, że nie zwracały na siebie uwagi. Dopiero po dłuższej

            chwili ćma spojrzała wreszcie na skrzydła motyla.
                — Ojej! — zawołała. — Jakie masz piękne paski na swoich skrzydełkach!
                — A ty masz kropeczki — zauważył motyl. — Musisz pewnie lecieć. Zapada
            noc. Szkoda, że nie mogę ci towarzyszyć. Tak chciałbym wiedzieć, jak wygląda

            księżyc.
                Ćma zastanowiła się chwilę.
                — Ależ możesz! — zawołała ucieszona. — Po prostu leć tuż za mną i patrz
            uważnie, co robię. Zobaczysz, będziemy się świetnie razem bawić!
                Motyl nie myślał dłużej. Rozwinął skrzydła i poleciał za ćmą. To było
            niezwykłe uczucie. Tak przecinać swym lotem chłodne powietrze nocy. Motyl

            podążał za ćmą, upojony delikatnymi podmuchami wiatru
            i własną zręcznością. Zupełnie stracił głowę, kiedy
            zobaczył księżyc, który wisiał jak srebrna kula,
            nieomal dotykając najwyższych konarów drzew.

            Zapatrzył się na ten widok i nie zauważył, że tuż
            przed nim wyrasta ściana domu. Już, już miał
            w nią uderzyć, kiedy ćma zawróciła po niego w
            ostatniej chwili, zmieniając jego kierunek lotu. Uff…
                — Dziękuję — wyszeptał motyl. — Gdybyś po mnie
            nie wróciła, połamałbym skrzydła. Ćma powiedziała tylko:

                — Nie szkodzi. Właśnie tego oczekujemy od naszych przyjaciół.
                Motyle znowu milczały. Każdy z nich zrozumiał to samo. Chociaż należały
            do innych światów, to mogły się ze sobą przyjaźnić.
                Ciemność zaczęła rzednąć, a nieśmiały blask powoli wnikał do ogrodu.

                — To co, teraz ja polecę pierwszy, zgadzasz się? — zaproponował motyl.
                I obydwa wzniosły się ku wschodzącemu słońcu.
                                                                                 Ewa Marcinkowska-Schmidt

            1.  Znajdź w tekście fragment mówiący o wartości przyjaźni.
                Uzasadnij, jak rozumiesz poświęcenie w przyjaźni.

                                                                                                          73
   70   71   72   73   74   75   76   77   78   79   80