Page 60 - 890733_Ja i Moja Szkola NA NOWO podr_kl3 cz5
P. 60

O tolerancji



             Co ty na to? Grażyna Lech


             Zza drzwi słychać było szelest przewracanych kartek i ciche głosy Jacka i Agatki.
             – a, be, ce, de, e… – wolno wyliczał Jacek.
             – Dalej, szukaj na te – ponaglała go Agatka.
             – ...o, pe, er, es, mam te: Toledo, toleit...  Jest, jest! – wykrzyknął uradowany Jacek.
             – Przeczytajmy razem! – poprosiła Agatka.
             Tata słyszał teraz jakieś szepty, pomruki, sapanie.

             „Co oni tam robią?” – zastanawiał się. „Mam nadzieję, że nie znaleźli kolejnego psiaka
           i szukają dla niego imienia. Mama za nic w świecie nie zgodzi się na przygarnięcie jesz-
           cze jednego psa”.
             Na myśl o kolejnym zwierzaku tacie zjeżyły się włosy na głowie. Zdecydowanie naci-
           snął klamkę i wszedł do pokoju dzieci.
             – Co robicie? – zapytał i rozejrzał się podejrzliwie. Nie zauważył jednak futerkowej
           niespodzianki i odetchnął z ulgą.
             Siostra i brat spojrzeli na siebie, a potem powiedzieli zgodnym chórem:
             – Dobrze, że jesteś, może nam to wytłumaczysz. Nie jesteśmy pewni, czy dobrze my-

           ślimy.
             – Opowiadajcie – tata usiadł na dywanie obok dzieci.
     58      – Dzisiaj w szkole była okropna awantura – zaczęła przejęta Agatka. – Mirek, ten,
           z którym czasem jeździmy na deskorolce, o mało co nie pobił się z Kostasem. Wiesz,
           tato, Kostas to chłopiec, który tak ładnie śpiewał na uroczystości z okazji Dnia Matki.
           On jest Grekiem i przyszedł do naszej klasy dopiero w tym roku. Podczas zabawy Mi-
           rek przegrał z Kostasem w wyścigu dookoła boiska i bardzo się zezłościł. Na cały głos
           wrzasnął do niego:
             – Jesteś obcy! Nawet nie potrafisz dobrze mówić po polsku i nic nie wiesz o smoku
           wawelskim…!
              Kostas zamarł, my też, a potem wszyscy zaczęli wrzeszczeć. Jedni byli za Mirkiem,

           inni bronili Kostasa. Na szczęście zadzwonił dzwonek i nie doszło do bójki.
              Gdy weszliśmy do klasy, okazało się, że nasza pani obserwowała całe zdarzenie. Kiedy
           zobaczyliśmy jej minę, od razu zrobiło się cicho jak makiem zasiał. Pani nie krzyczała,
           nie robiła nam wyrzutów. Patrzyła na nas długo, a nam było coraz bardziej wstyd. Zapy-
           tała w końcu, czy wiemy, co to jest tolerancja. W klasie zawrzało. Każdy chciał się wytłu-
           maczyć... Mirek przeprosił Kostasa i od razu umówili się na jazdę na deskorolce.
              Potem wspólnie ustaliliśmy, że każdy napisze w zeszycie kilka zdań o tym, czy jest
           tolerancyjny wobec swoich kolegów.
   55   56   57   58   59   60   61   62   63   64   65