Page 193 - polski4
P. 193
Po chwili uciszyło się w pokojach i było tylko słychać ostrożne
przewracanie kartek, a zimowe słońce wciskało się do pokoi, muska-
jąc swoimi promykami główki i poważne twarzyczki.
– Gdzie mama? – zapytała Małgosia, gdy w pół godziny potem
zbiegły na dół z Ludką, żeby podziękować za podarki.
– Przyszło jakieś biedactwo po prośbie, a mama zaraz poszła prze-
konać się, czego tam w domu potrzeba. Nie znalazłaby się druga
kobieta na świecie tak chętnie i szybko obdarowująca pokarmem,
napojem, ubraniem i opałem – odpowiedziała Anna, która będąc
u państwa March* od urodzenia Małgosi, była uważana bardziej za March – czyt. marcz
przyjaciółkę niż za służącą.
– Niedługo pewnie wróci, więc zrób ciastka i miej wszystko w po-
gotowiu – rzekła Małgosia, spoglądając na podarki złożone w koszy-
ku pod sofą, aby je można prędko wydobyć we właściwym czasie. [...]
– Życzymy ci wesołych świąt, mamo! Wielu wesołych świąt! Dzię-
kujemy za książki. Czytałyśmy już trochę i co dzień będziemy to czy-
nić! – wołały chórem.
191