Page 66 - polski4
P. 66

Wtem: „Stójcie, stójcie!” – krzyknie starszy zbójca

                                            I spędza bandę precz z drogi,
                                            A wypuściwszy i dzieci, i ojca,

                                            „Idźcie – rzekł – dalej bez trwogi”.


                                            Kupiec dziękuje, a zbójca odpowie:
                                            „Nie dziękuj; wyznam ci szczerze,
                                            Pierwszy bym pałkę strzaskał na twej głowie,

                                            Gdyby nie dziatek pacierze.


                                            Dziatki sprawiły, że uchodzisz cało,
                                            Darzą cię życiem i zdrowiem;
                                            Im więc podziękuj za to, co się stało,

                                            A jak się stało, opowiem.


                                            Z dawna już słysząc o przejeździe kupca,

       kamrat – towarzysz, kompan           I ja, i moje kamraty*,
                                            Tutaj za miastem, przy wzgórku u słupca,
                                            Zasiadaliśmy na czaty.


                                            Dzisiaj nadchodzę, patrzę między chrusty,
                                            Modlą się dziatki do Boga;

                                            Słucham, z początku porwał mię śmiech pusty,
                                            A potem litość i trwoga.


                                            Słucham, ojczyste przyszły na myśl strony,
                                            Buława upadła z ręki;

                                            Ach! ja mam żonę, i u mojej żony
                                            Jest synek taki maleńki.


                                            Kupcze! jedź w miasto; ja do lasu muszę.

                                            Wy, dziatki, na ten pagórek

       moję – dziś: moją                    Biegajcie sobie i za moję* duszę
                                            Zmówcie też czasem paciórek”.

                                        64
   61   62   63   64   65   66   67   68   69   70   71