Page 180 - polski 8 cz2
P. 180

Joanna Guze
                                            Na tropach sztuki
                                            (fragment)

                                            Zanim przyjdzie czas Michała Anioła, inny artysta, starszy od niego o lat
                                            blisko dwadzieścia, przyciąga naszą uwagę. To Leonardo da Vinci, syn flo-
                                            renckiego notariusza, malarz, rzeźbiarz i architekt, ponadto uczony i wyna-
                                            lazca. Historia nie zna wypadku, żeby tak różnorodne talenty mógł posiadać

        Joanna Guze (1917–2009) – tłumaczka   jeden człowiek: wszystkie umiejętności artysty, wszystkie zdolności uczonego
        i krytyk artystyczny. Przekładała   są udziałem Leonarda, który wyróżnia się ponadto wyjątkową urodą i urzeka-
        na język polski głównie literaturę   jącym wdziękiem. A jednak ludzie trochę jakby boją się Leonarda: za bardzo
        francuską i rosyjską, autorka prac   jest niezwykły.
        popularyzujących malarstwo             Czują w nim tę niezwykłość, choć niewiele o nim wiedzą, Leonardo bo-
        francuskie (m.in. Impresjoniści).
                                            wiem mało z kim się spoufala, w zabawach florenckich nie bierze udziału,
                                            na dworze Medyceusza nie bywa; i nieliczni tylko wybrani mają wstęp do jego
                                            pracowni. Tu wszakże można zobaczyć cuda.
                                               Oto  rozpoczęte  malowidła;  marmury  na  rzeźby;  rysunki,  stosy  rysun-
                                            ków wyobrażających ludzi i zwierzęta, krajobrazy i architekturę. Obok nich
                                            – dziedzina wynalazcy i konstruktora: projekty machin oblężniczych, o ja-
                                            kich w owych czasach jeszcze nikomu się nie śniło, armat o jedenastu lufach,
        1   frezarka – maszyna do obróbki przed-  wozów bojowych podobnych do czołgów i poruszanych mechanicznie; dalej
        miotów np. metalowych, drewnianych  szkice innej machiny – do kopania kanałów; rysunki udoskonalonych warszta-
                                                                           2
                                                                1
        2   walcownia – maszyna do wyrobu bla-  tów tkackich, frezarek  i walcowni ; projekty nowych miast; mapy fortyfikacji;
        chy, drutów itp.                    obliczony i wyrysowany model łodzi podwodnej oraz strój nurka ze zbiorni-
        3   konszachty – tajne układy       kiem na powietrze i rurą do oddychania; wreszcie niezliczone rysunki machin
                                            do latania, na których człowiek – niby ptak – wzniósłby się w powietrze.
                                               Na  marginesie  rysunków  objaśnienia,  uwagi,  spostrzeżenia  pisane  gę-
                                            stym, drobnym pismem, które odczytać można, przykładając do nich lustro.
                                            To szyfr Leonarda. Zazdrośnie strzeże swoich tajemnic: wie bowiem dobrze,
                                            że jego odkryć nie pojmą współcześni, niski zaś poziom techniki nie pozwoli
                                            i tak na ich realizację; ponadto zaś te odkrycia mogą stać się dla niego źró-
                                            dłem utrapień.
                                               Choć bowiem jest piękny czas odrodzenia, średniowiecze pozostawiło nie-
                                            jeden ślad w umysłach i duszach, niejeden zabobon jest wciąż jeszcze żywy.
                                            Łatwo więc może paść na Leonarda groźne oskarżenie o czarodziejskie prak-
                                            tyki i konszachty  z diabłem. [...] Czy we Florencji nie szeptano już ze zgrozą,
                                                           3
                                            że Leonardo dziwne rzeczy musi wyczyniać, skoro skupuje węże, ropuchy,
                                            ryby osobliwe, a nawet, co straszniejsze, ciała umarłych! Że wszystko to było
                                            mu  potrzebne  do  studiów  anatomicznych,  że  badał  budowę  organizmów
                                            ludzkich i zwierzęcych [...], to nikomu nie przyszło do głowy. Doświadcze-
                                            nia Leonarda za bardzo wyprzedzały jego czasy i łatwo było uwierzyć, że są
                                            to czarodziejskie praktyki; za nie zaś w tych czasach nierzadko trafiało się
        Autoportret Leonarda da Vinci       na stos. Nic więc dziwnego, że Leonardo miał się na baczności.

                                      178
   175   176   177   178   179   180   181   182   183   184   185