Page 18 - 890694_GWK_podrecznik_kl3_cz 3_2019
P. 18
83. Legenda o Ojcowie
Grota Króla Łokietka
Książę Władysław, choć wielkiego serca i mądrości, nie mógł poszczycić
się okazałą posturą. To właśnie z powodu mizernego wzrostu nazywano go
Łokietkiem.
— I to imię będą wymawiać z szacunkiem i miłością — pocieszała go matka.
— Przekonasz się o tym, gdy zostaniesz królem. Wierzę, że tak się stanie, choć coś
mi mówi, że wiele przyjdzie ci przedtem wycierpieć…
Słowa te przypominał sobie książę, ilekroć opuszczało go szczęście,
a wiatr historii wiał prosto w oczy.
Tak było i tym razem. Król czeski, Wacław, zbrojnie najechał polskie ziemie.
Wiedział, że gdy pojmie dziedzica korony, łatwiej mu będzie sięgnąć po władzę.
Ścigał przeto Łokietka jak myśliwy tropiący niedźwiedzia. (…)
— Nie mogę dać się złapać — myślał przyszły król. — W umówionym miejscu
czekają już wierne wojska gotowe na każdy rozkaz.
— Byle do zmroku… — modlił się wierny sługa Bartosz,
spoglądając z niepokojem za siebie.
Z oddali coraz wyraźniej dobiegały odgłosy pogoni.
— Szybciej, koniku, szybciej — powtarzał gorączkowo
książę, próbując zmusić do wysiłku ledwie żywe
ze zmęczenia zwierzę. — Musimy im umknąć.
Od tego zależą losy państwa.
Niestety, tętent zbliżał się coraz bardziej.
Na domiar złego książęcy gniadosz potknął się
o jakiś wystający korzeń i zwichnął nogę.
Sytuacja zdawała się być przesądzona.
Nagle spomiędzy zarośli porastających
zbocze ozwał się jakiś młody głos:
— Panie, prędko, puśćcie konie
i biegnijcie tutaj!
Nie było chwili do stracenia. Uwolnione
od ciężaru rumaki pocwałowały przed siebie,
a książę i jego towarzysz co tchu jęli się wspinać w górę wapiennego jaru.
— Tu zaraz jest jaskinia — wyjaśnił szeptem — ciemna i głęboka. (...)
— Kim jesteś? — spytał książę młodzieńca.
— Zwą mnie Gniewko — odparł chłopak. — Mieszkam niedaleko stąd.
— Nie zapomnę o tobie — uśmiechnął się Łokietek. — Sam nie wiesz, jak wielką
oddałeś mi przysługę.
16