Page 34 - 890694_GWK_podrecznik_kl3_cz 3_2019
P. 34
90. Pomorze i Kaszuby
Lwy z gdańskiego ratusza
Znany był talent gdańskiego kamieniarza
Daniela Eggerta. Jego dłuto i młotek
wykuwały w kamieniu kwiaty, które zdawały
się pachnieć, zwierzęta, które zdawały się
oddychać, a także ludzi, którzy zdawali się Herb Wielki Miasta Gdańska
cieszyć i cierpieć.
Najchętniej jednak Daniel rzeźbił lwy. Może wzięło się to stąd, że jego biblijny
imiennik, wtrącony do lwiej jamy, zamiast być rozszarpanym przez głodne
drapieżniki, zdobył sobie ich przyjaźń i ocalił życie.
Nic przeto dziwnego, że kiedy rada miejska postanowiła gdański ratusz nowym
portalem przyozdobić i na nim herb miasta wykuć, wykonanie tej pracy zlecono
właśnie Danielowi. Widnieją bowiem w herbie — oprócz dwóch krzyży i korony —
dwa lwy, które korony i krzyży strzegą.
Zabrał się kamieniarz do pracy, choć czasy były niespokojne i twórczemu
skupieniu niezbyt sprzyjające. Miastu zagrażał król pruski, Fryderyk, którego
od dawna nęcił bogaty Gdańsk, więc planował jego przyłączenie do Prus.
Wiedział o tym Daniel i nieraz o tym rozmyślał, wykuwając w kamieniu
miejski herb. Przecież lwy, które rodziły się pod jego dłutem, broniły polskiej,
królewskiej korony.
Wreszcie nadszedł dzień, kiedy praca została zakończona i nowy portal miał
być w ratuszowym murze umieszczony. Tłumnie przybyli na tę uroczystość
gdańszczanie, w uroczystych strojach stawili się rajcy miejscy z burmistrzem
na czele, a straże miejskie pilnowały porządku. Duma rozpierała wszystkich.
Miasto przecież wzbogaciło się o nowe dzieło, świadczące o zamożności
i hojności jego mieszkańców. A dzieło rzeczywiście było kunsztowne i radowało
oko. W tym podniosłym nastroju zapomniano nawet o pruskim zagrożeniu, jakie
skradało się ku bramom Gdańska.
Nagle wśród zebranych powstało jakieś niebywałe zamieszanie. Najpierw
rozległy się szepty, które wnet przerodziły się w głośne uwagi. Ludzie wskazywali
na portal z herbem, czemuś się ogromnie dziwili, na coś oburzali...
— Popatrzcie na lwy! — mówili. — Jak można popełnić taką pomyłkę? Czyżby
Daniel nie znał herbu swego miasta? A może zakpił sobie z nas? Co na to rajcy?
Rzeczywiście. Herb, wykuty przez Daniela Eggerta, różnił się znacznie
od tego, do jakiego przywykli, jaki widniał na miejskiej pieczęci. Tam lwy patrzą
na siebie, ich wzrok spotyka się nad koroną, a tu zwróciły głowę w jedną stronę
32