Page 30 - polski4
P. 30

głośno, że zdawało jej się, że słyszy jego uderzenia. Oddalony płacz
                                            trwał i wiódł ją. Czasami ustawał na chwilkę, po czym znów się roz-
                                            poczynał. Czy tutaj należało zawrócić? Zatrzymała się i popatrzyła.
                                            Tak, to tutaj. Teraz przez ten korytarz, potem na lewo, potem dwa
                                            szerokie stopnie, potem znów na prawo. Tak oto znalazła drzwi z dy-
                                            wanem.
                                               Otworzyła je delikatnie i zamknęła cicho za sobą. Stała w kory-
                                            tarzu i słyszała płacz zupełnie wyraźnie, choć nie był głośny. Płacz

       łokieć – tu: dawna miara długości,   szedł od strony drugiej ściany na lewo, o kilka łokci* dalej, a były tam
       w zależności od tego, gdzie i kiedy   drzwi. Pod drzwiami tymi na dole widniała smuga światła, ów ktoś
       była używana, wynosząca od           płakał w tamtym pokoju.
       ok. 0,47 do ok. 0,78 metra              Podeszła zatem do drzwi, otworzyła je i oto znalazła się w pokoju.
                                               Był to pokój obszerny, z pięknym, staroświeckim umeblowaniem.

       baldachim – osłona w kształcie       Słaby  ogień  tlił  się  na  kominku,  nocna  lampka  paliła  się  przy
       daszka                               rzeźbionym łożu z baldachimem* na czterech kolumienkach opartym
       brokat – tu: gruba tkanina ozdo-     i  przysłonionym  brokatem*,  na  łożu  leżał  chłopczyk,  krzycząc  ze
       biona srebrnymi lub złotymi nićmi    złością. [...]

















































                                        28
   25   26   27   28   29   30   31   32   33   34   35