Page 31 - polski4
P. 31
Chłopczyk miał ostrą, drobną twarz koloru kości słoniowej, a oczy jego zdawały się na tę twarz zbyt
duże. Gęstwa włosów w lokach opadała mu na czoło, co twarzyczkę czyniło jeszcze drobniejszą. Wyglą-
dał jak chłopiec chory, ale krzyczał jakby ze złości i zmęczenia, a nie z bólu.
Mary stała przy drzwiach ze swą świecą w ręce, z oddechem zapartym. Potem przeszła przez pokój,
a gdy się zbliżyła, światło zwróciło uwagę chłopca, który odwrócił się w tę stronę i patrzył na nią szeroko
otwartymi, szarymi oczyma, które w tej chwili wydawały się olbrzymie.
– Kim jesteś? – rzekł wreszcie szeptem, trochę przelękniony. – Czy jesteś duchem?
– Ja nie – odparła Mary również szeptem i również trochę przestraszona. – A czy ty jesteś duchem?
On patrzył, patrzył i patrzył. Mary musiała zauważyć, jakie dziwne były jego oczy. Miały szary kolor
agatu*, a wyglądały na zbyt wielkie do jego twarzy, gdyż ocieniały je długie ciemne rzęsy.
– Nie – odparł po chwili wyczekiwania. – Jestem Colin*.
– Co za Colin? – wyjąkała.
– Jestem Colin Craven*. Kto ty jesteś? agat – kamień półszlachetny
– Jestem Mary Lennox*. Pan Craven jest moim wujem.
– A moim ojcem – rzekł chłopiec. Colin - czyt. kolin
– Twoim ojcem – wyjąkała znów Mary. – Nikt mi nie mówił, że
wuj ma syna! Czemu mi nie powiedzieli? Craven – czyt. krejwen
– Chodź tutaj! – powiedział, nie spuszczając z niej wystraszonego Lennox – czyt. lenoks
wzroku.
Podeszła blisko do łóżka, on zaś rękę wyciągnął i dotknął jej.
– Jesteś naprawdę? – spytał. – Takie rzeczywiste sny miewam
29