Page 133 - polski 6 cz2
P. 133
wysokości dorosłego człowieka. Niemal zupełnie nie widziało się tu
naczyń. Pokarm Pigmejczyków stanowiły dzikie brzoskwinie, jago-
dy, banany, korzenie roślin, wiele gatunków jadalnych liści, grzyby,
miód, słowem to, co można znaleźć w dżungli. Mięso było szczegól-
nie upragnionym dla nich pokarmem.
Pigmejscy myśliwi, uzbrojeni w łuki i zatrute strzały, zapuszcza-
li się daleko w lasy, by polować na małpy, ptaki lub węże. Czasem
odważniejsi łowcy zabijali wielkiego słonia. Wtedy uszczęśliwione
plemię wyprawiało wspaniałą ucztę, na którą zazwyczaj zapraszano
sąsiadów. Na taką właśnie uroczystą chwilę trafili nasi podróżnicy.
Zaledwie Pigmejczycy zaspokoili pierwszą ciekawość spowo-
dowaną przybyciem dziwnych, białych ludzi, natychmiast przypo-
mnieli sobie o czekającym ich zadaniu. Bohaterami dnia byli dwaj
nieustraszeni łowcy słoni. Ostatnie ich polowanie miało nadzwyczaj
pomyślny przebieg, na dowód czego przynieśli do wioski jako tro-
feum myśliwskie odciętą trąbę słonia. Ten zaszczytny i nadzwyczaj 3 trofeum – zdobycz
3
smaczny kąsek natychmiast spożyli w gronie wodza oraz najodważ-
niejszych wojowników. Teraz zaś, po przybyciu zaprzyjaźnionych
sąsiadów, Pigmejczycy wraz ze swym skromnym dobytkiem mieli
przenieść się tam, gdzie leżała olbrzymia „góra” świeżego mięsa.
131
0717_881217_polski_kl6_cz_2_DRUK.indd 131 17.07.2019 20:22:35