Page 138 - polski 6 cz2
P. 138
musieli jej pomagać. Przecisnęli się przez wąskie przejście i znaleźli w ciasnym korytarzu. Oddech stawał
się coraz głośniejszy i wyraźniejszy. Z góry kapała zimna woda, mocząc im włosy i ubrania. Nika wzdry-
gnęła się w swojej starej kurtce. Panował tu niemal mróz.
– A jeśli tam siedzi potwór?... – zapytał nagle piszczącym szeptem Net.
– Po co miałby tu siedzieć? – odpowiedział pytaniem Felix.
– Żeby zjadać naiwne dzieci zwabione tu dźwiękiem oddechu.
Nie zatrzymali się, choć wyraźnie zwolnili kroku. Jednak już za kolejnym zakrętem stanęli jak wryci.
W świetle latarek ujrzeli postać. Cofnęli się i ze strachu nie mogli zrobić nic więcej.
Zgarbiony, pomarszczony do niemożliwości gnom zmrużył oczy i spojrzał na nich.
– Zgaście to – wychrypiał cicho – Przez te skały przedostaje się dość światła.
Posłusznie zgasili latarki i z szybko bijącymi sercami czekali, co będzie. Rzeczywiście, po chwili, gdy
wzrok przyzwyczaił się do ciemności, mogli rozróżnić kształt otoczenia. Światło nie pochodziło jednak
ze ścian, ale z oczu gnoma. Dawały one delikatny, zielonkawy poblask, który znikał, gdy gnom zamykał
powieki. Miał na sobie łachmany, resztkę jakiejś starej koszuli. Szmata wisiała na chudych, obwisłych
ramionach. Jednak nie wyglądał na kogoś, kto zjada dzieci.
136
0717_881217_polski_kl6_cz_2_DRUK.indd 136 17.07.2019 20:22:36