Page 190 - polski 7 cz 2
P. 190

Za motylkiem, za barankiem;
                                               Ale nigdy za kochankiem.
                                               Pieśni i fletów słuchałam rada:
                                               Często, kiedy sama pasę,
                                               Do tych pasterzy goniłam stada,
                                                                      7
        7   krasa – piękno, uroda              Którzy mą wielbili krasę ;
                                               Lecz żadnego nie kochałam.
                                               Za to po śmierci nie wiem, co się ze mną dzieje,
                                               Nieznajomym ogniem pałam;
                                               Choć sobie igram do woli,
                                               Latam, gdzie wietrzyk zawieje,
                                               Nic mię nie smuci, nic mię nie boli,
                                               Jakie chcę, wyrabiam cuda.
                                                                       8
        8   rąbek – cienka podłużna chusta     Przędę sobie z tęczy rąbki ,
                                               Z przezroczystych łez poranku
                                               Tworzę motylki, gołąbki.
                                               Przecież nie wiem, skąd ta nuda:
                                               Wyglądam kogoś za każdym szelestem,
                                               Ach, i zawsze sama jestem!
                                               Przykro mi, bez ustanku
                                               Wiatr mną jak piórkiem pomiata.
                                               Nie wiem, czy jestem z tego, czy z tamtego świata:
                                               Gdzie się przybliżam, zaraz wiatr oddali,
                                               Pędzi w górę, w dół, z ukosa:
                                               Tak pośród pierzchliwej fali
                                               Wieczną przelatując drogę,
                                               Ani wzbić się pod niebiosa,
                                               Ani ziemi dotknąć nie mogę.


                                            CHÓR
                                               Tak pośród pierzchliwej fali
                                               Przez wieczne lecąc bezdroże,
                                               Ani wzbić się pod niebiosa,
                                               Ani dotknąć ziemi nie może.


                                            GUŚLARZ
                                               Czego potrzebujesz, duszeczko,
                                               Żeby się dostać do nieba?
                                               Czy prosisz o chwałę Boga,
                                               Czy o przysmaczek słodki?
                                               Są tu pączki, ciasta, mleczko,
                                               I owoce, i jagódki.
                                               Czego potrzebujesz, duszeczko.
                                               Żeby się dostać do nieba?

                                      188
   185   186   187   188   189   190   191   192   193   194   195