Page 111 - polski4
P. 111

Mateusz wytoczył na boisko dużą piłkę zrobioną z globusa, rozdzielił nas wszystkich na dwie drużyny
          i powyznaczał nam stanowiska zupełnie tak, jak do gry w piłkę nożną. Mateusz był sędzią, fruwał nie-
          ustannie w ślad za piłką i gwizdał, gdy który z nas popełniał błędy. Cała zaś sztuka polegała na tym, aby
          uderzając w piłkę nogą, wymieniać równocześnie miasto, rzekę albo górę, w którą właśnie trafił czubek
          trzewika.
            Na znak dany przez Mateusza gra rozpoczęła się. Biegaliśmy za globusem jak szaleni i kopaliśmy piłkę
          z całych sił.
            Przy każdym kopnięciu padał okrzyk któregoś z graczy:
            – Radom!
            – Australia!
            – Londyn!
            – Tatry! [...]
            Gra ta bawiła nas niesłychanie, popychaliśmy jeden drugiego, przewracaliśmy się na ziemię, wykrzy-
          kiwaliśmy nazwy miast, krajów i mórz [...], a jednak nauczyłem się przy tym z geografii więcej niż
          w dwóch poprzednich szkołach w ciągu trzech lat.

                                                                                 109
   106   107   108   109   110   111   112   113   114   115   116