Page 104 - polski 5 cz1
P. 104

– Co to jest? Czy się Eliza ma gorzej?
                                               – Wezwałam mamę – rzekła Ludka, ściągając gwałtownie zimo-
                                            we kalosze, z tragicznym wyrazem twarzy.
                                               – Bóg z tobą, Ludko! Czyś to zrobiła sama przez się? – zapytał
                                            Artur, po czym posadził ją na krześle w sieni i zdjął uparte obuwie,
                                            widząc, że jej ręce drżą.
                                               – Nie, doktor zalecił. [...]

                                                                                                  7
       7   Brooke – czyt. bruk                 – Telegrafowałem wczoraj po mamę, a Brooke  odpowiedział,
                                            że [mama] niezwłocznie wyjedzie i stanie tu dziś wieczorem. Teraz
                                            już wszystko dobrze pójdzie. Czy się nie cieszysz, żem to zrobił?
                                               Artur wypowiedział to wszystko bardzo szybko i w jednej chwili
                                            zaczerwienił się i rozgorączkował, taił bowiem swój spisek z obawy,
                                            że dziewczęta będą niezadowolone lub że to zaszkodzi Elizie. Ludka
                                            zbladła, zerwała się z krzesła i gdy mówiąc, nachylił się, zelektryzo-

                                                 8
       8  zelektryzować – tu: wzruszyć      wała  go, obejmując za szyję i wołając:
                                               – Ach, Arturze! taka jestem uszczęśliwiona! – Przestała płakać,
                                            jak gdyby straciła zmysły skutkiem tej nagłej wiadomości. [...]
                                               Zdawało się, że powiew świeżego powietrza przeniknął dom cały,
                                            że coś lepszego jak promienie słoneczne ogrzało ciche pokoje, i że
                                            wszystko odczuło tam szczęśliwą zmianę. Ptaszek Elizy znowu zaczął












































                                        102
   99   100   101   102   103   104   105   106   107   108   109