Page 132 - polski 5 cz1
P. 132

pod ręką mistrza powstał posąg cudownej piękności, który Dzeus
                                            drgnieniem swej woli ożywił. Atena, niechętna Prometeuszowi, gdyż
                                            mu zazdrościła mądrości, nauczyła dziewicę sztuki tkania i haftu,

                                                     10
       10  Charyty – greckie boginie        Charyty  narzuciły na jej głowę białą, przejrzystą zasłonę i uwień-
                                                                                                                 11
       wdzięku i radości                    czyły  jej  włosy  kwieciem,  darząc  ją  boskim  wdziękiem,  Hermes
                                                                                                                12
       11   Hermes  – posłaniec  bogów;     nauczył ją kunsztu wymowy i dowcipu, a cypryjska pani, Afrodyta ,
       opiekun wędrowców, kupców,           tchnęła w nią swój czar nieodparty.
       złodziei, sportowców i mówców           Nazwano  niewiastę  tę  Pandora,  co  znaczy:  obdarowana  przez
                                            wszystkich.  Kiedy  już  dzieło  było  gotowe  i  Pandora,  uśmiechając
       12  Afrodyta – bogini miłości
       i piękna                             się lekko spod przejrzystej zasłony, stała pośrodku sali biesiadnej na
                                            Olimpie, nawet bogów olśniewając swą pięknością, wziął ją Hermes
                                            za rękę i sprowadził z nieba na ziemię. Tutaj wręczył jej kutą, rzeź-
                                            bioną cudownie szkatułkę i rozkazał wejść w dom poczciwego i ła-
                                            godnego Epimeteusza, brata Prometejowego. Ale nim ją opuścił bo-
                                            ski posłaniec, zabronił jej z rozkazu Dzeusa otwierać wieko szkatuły.
                                               Oniemiał Epimeteusz z zachwytu, gdy ujrzał w swych progach
                                            niezwykłej piękności Pandorę. A gdy dziewica mu opowiedziała, że
                                            przychodzi doń z pozdrowieniem od ojca bogów i ludzi, przyjął ją
                                            w swój dom z radością i dumą. Daremnie ostrzegał go Prometeusz
                                            przed tym nieznanym darem bogów, domyślając się jakiegoś podstę-
                                            pu; Epimeteusz, podbity urokiem pięknej wysłannicy Dzeusa, zapo-
                                            mniał dla niej o całym świecie i w końcu pojął ją za żonę.
                                               Niedługo jednak trwało jego szczęście.
                                               Kapryśna Pandora, trawiona ciekawością, co dzień prosiła Epi-
                                            meteusza, by jej otworzył tajemniczą pozłocistą puszkę i pokazał, co
                                            się znajduje w środku. Długo wzbraniał się Epimeteusz, upominany
                                            przez swego brata, aż któregoś dnia uległ namowom żony i wspólnie
                                            otworzyli wieko szkatułki.
                                               Ale  natychmiast  odskoczyli  w  tył  i  niemal  zastygli  w  miejscu
                                            z przerażenia. Bo oto z puszki wyłazić poczęły jadowite żmije, węże
                                            i skorpiony, wstrętne, olbrzymie pająki, obrzydłe gady i płazy, których

                                            ukąszenie przynosi śmierć, i z sykiem rozpełzły się po całej ziemi.
                                               Nagle z dna skrzynki unosić się poczęła powiewna i mglista po-
                                            stać kobieca przedziwnej piękności. Była to Nadzieja. Ale Pandora
                                            za podszeptem Dzeusa szybko podbiegła i zatrzasnęła wieko skrzyn-
                                            ki, zamykając Nadzieję na zawsze.
                                               Tymczasem  okrutne  choroby,  febry  i  zarazy,  które  wyfrunęły
                                            ze złowieszczej puszki, zatruwać poczęły krew ludzi i zwierząt, dotąd
                                            zdrową. Cierpienie na zawsze zamieszkało na ziemi, w morzu i w po-
                                            wietrzu, a śmierć nakryła świat żyjących swymi czarnymi skrzydłami.
                                               Nie był to jednak kres zemsty Dzeusowej.

                                        130
   127   128   129   130   131   132   133   134   135   136   137