Page 88 - polski 5 cz1
P. 88
– Co się stało?
– Sąsiadka – rzucił krótko tata.
– Która? – chciała wiedzieć mama.
– Jeszcze pytasz? – zdziwił się tata. – Przecież wiadomo – dodał.
Potem usiadł rozdrażniony przy stole i powiedział: – Po drodze do domu spotkałem naszego listono-
sza. Właśnie przed chwilą zaniósł pocztę sąsiadce i ona uraczyła go opowieścią, na jakich okropnych
trafiła sąsiadów. Miała oczywiście na myśli nas. Podobno złośliwie zatruwamy jej życie. Listonosz niby się
z tego śmiał, ale jakoś tak dziwnie na mnie patrzył. To było bardzo denerwujące.
– Mnie też się dzisiaj dała we znaki – westchnęła mama.
– A na nas nakrzyczała – wtrąciłem się do rozmowy – jak stawialiśmy z Markiem w ogrodzie bałwana.
Najpierw ulepiliśmy wielkie kule, a potem przyszła Ania, żeby nam pomóc. Przyniosła starą miotłę i ka-
pelusz dla bałwana. A kiedy był już prawie gotowy, sąsiadka otworzyła okno i zawołała: „Wy nicponie,
skaranie boskie z wami! Przestańcie hałasować! Odpocząć we własnym domu nie można, bo łobuzy tak
86