Page 89 - polski 5 cz1
P. 89

za oknem dokazują, że uszy pękają!” i z trzaskiem zamknęła okno. Potem zabawa już nam się nie kleiła.
          Ania wyglądała na przestraszoną i pobiegła do domu. Nam też zrobiło się jakby zimniej i wróciliśmy
          do kuchni na herbatę.
            – A ja – powiedziała mama – rozpaliłam rano w kominku, bo w domu było chłodno, i właśnie wpusz-
          czałam psa do ogrodu, gdy sąsiadka wyszła przed dom i wskazując palcem na niebo, spytała: „Co to
          znowu za skaranie boskie? Dym z waszego komina kieruje się w moją stronę! Ściany mi okopci, powie-
          trze psuje!”, i nie czekając na wyjaśnienia, zamknęła z hukiem drzwi, a potem okno w swoim domu –
          skończyła z westchnieniem mama.
            – Przecież to nie od nas zależy, w którą stronę kieruje się dym. To zależy od wiatru – oburzyłem się.
            – No tak, ale tego nie da się wytłumaczyć naszej sąsiadce – stwierdziła mama.
            – A pamiętacie, jaka była niezadowolona, gdy postawiliśmy na zimę w ogrodzie karmnik dla ptaków?
          – przypomniał tata.
            – Mówiła, że ptaki pożywiają się w naszym karmniku, a potem siadają na jej oknach i brudzą jej
          parapety.
            – Tak – potwierdziłem. – Krzyczała, że to skaranie boskie i ciągle pukała palcem w szybę, żeby płoszyć
          ptaki, tak że w końcu coraz rzadziej odwiedzały nasz karmnik.
            – Prawdę mówi przysłowie, że nie ma nic gorszego nad sąsiada złego – skwitował to tata, a potem
          dodał: – A wiecie, że już dawno ludzie powiadali: Bardziej boli zły sąsiad niż rany. A wzięło się to stąd,
          że kiedy po bitwie pod Płowcami król Łokietek objeżdżał pole bitwy, zobaczył swojego żołnierza, który
          ciężko ranny leżał w kałuży krwi. Jego rany były tak liczne i tak ciężkie, że poruszony król rzekł do towa-
          rzyszących mu dworzan:
            – Jak bardzo musi cierpieć ten biedny człowiek.
            Ranny człowiek niespodziewanie zwrócił się do króla:
            – O, mój miłościwy panie, bardziej się nacierpię z powodu sąsiada, z którym przyszło mi żyć w mojej
          rodzinnej wsi.
            Słysząc to, król obiecał swojemu wojakowi:

            – Nie martw się, jeśli tylko przeżyjesz, wybawię cię z tego sąsiedztwa.
            I jak na króla przystało, słowa dotrzymał. Gdy zabrany z placu boju i wyleczony żołnierz powrócił
          z wojny, król za jego męstwo podarował mu całą wieś, a dla złego sąsiada nie było już w niej miejsca.
            – No to fajnie miał ten żołnierz – rozmarzyłem się. – I sąsiada się pozbył, i całą wieś dostał. Ale nam
          się to nie przytrafi, więc co zrobimy?
            – Nic nie zrobimy. Musimy pogodzić się z faktem, że mamy taką a nie inną sąsiadkę. Zresztą jestem
          przekonana, że ona w końcu przestanie nam dokuczać i przyzwyczai się do... – Mama nie zdążyła do-
          kończyć, gdy rozległ się wibrujący w uszach krzyk:
            – Skaranie boskie z tym psem! Szczeka jak wściekły, a człowiek we własnym domu spokoju zaznać nie
          może! Jak się ma takiego psa, to go trzeba trzymać w zamknięciu, a nie do ogrodu puszczać! Żadnego
          z niego pożytku, tylko zgryzota dla sąsiadów. Skaranie boskie!
            Mama otworzyła drzwi i cicho zagwizdała na Omara – naszego psa. Omar wpadł do domu z pod-
          kulonym ogonem i przestraszony położył się pod stołem. Wiem, że nikt mi nie uwierzy, ale mógłbym
          przysiąc, że słyszałem, jak warknął:
            – Nie ma nic gorszego nad sąsiada złego. Skaranie boskie.

                                                                                  87
   84   85   86   87   88   89   90   91   92   93   94