Page 175 - polski 7 cz 2
P. 175
– Zaufałem waszmościom ... Bóg wie, czym dobrze uczynił, ale mniejsza 1 czereda – gromada, zgraja
2
z tym!... Który tu pan Wołodyjowski? 2 waszmość – tytuł grzecznościowy
Mały pułkownik wysunął się naprzód. używany dawniej wśród szlachty, skrót
– Jam jest! – odrzekł. od: wasza miłość
– Ho! nie na wielkoluda waszmość wyglądasz – rzekł Kmicic, czyniąc przy-
3
mówkę do wzrostu rycerza. – Spodziewałem się zacniejszą figurę znaleźć, 3 zacniejsza figura – ktoś bardziej po-
choć ci muszę przyznać, żeś widać żołnierz doświadczony. stawny, wyższy
– Nie mogę tego waści przyznać, boś straży zaniedbał. Jeśliś taki do szabli,
jak do komendy, to i nie będę miał roboty.
– Gdzie staniemy? – spytał żywo Kmicic.
– Tu... podworzec równy jak stół.
– Zgoda! gotuj się na śmierć!
– Takiś waść pewien? Widać, żeś w Orszańskiem nie bywał, skoro o tym
wątpisz...
– Nie tylkom pewien, ale i żal mi waćpana, bom o tobie jako o sławnym
żołnierzu słyszał. Dlatego ostatni raz mówię: zaniechaj mnie! Nie znamy się...
[...] Czemu na mnie nastajesz?... Dziewka testamentem mi przynależy, jako
i ta majętność, i Bóg widzi, swego tylko dochodzę... [...]
– Nie wykręcisz się sianem. Stawaj no teraz, stawaj, bo wiem, że cię tchórz
oblatuje, choć się za orszańskiego mistrza podajesz.
– Chciałeś! – rzekł Kmicic, stając w pozycji. [...]
Pierwszy szczęk ozwał się echem w sercach wszystkich patrzących; pan
Wołodyjowski przyciął jakby od niechcenia, pan Kmicic odbił i przyciął z ko- 4 przyciąć – tu: wykonać ruch szablą,
4
lei, pan Wołodyjowski znów odbił. zaatakować przeciwnika
Suchy szczęk stawał się coraz szybszy. Wszyscy dech wstrzymali. Kmicic
atakował z furią, pan Wołodyjowski zaś lewą rękę w tył założył i stał spokoj-
nie, niedbale czyniąc ruchy bardzo małe, prawie nieznaczne; zdawało się,
że chciał siebie tylko osłonić, a zarazem oszczędzić przeciwnika – czasem
cofnął się o mały krok w tył, czasem postąpił naprzód – widocznie badał bie-
głość Kmicica.
Tamten rozgrzewał się, ten był chłodny jak mistrz próbujący ucznia i co-
raz spokojniejszy; wreszcie, ku wielkiemu zdumieniu szlachty, przemówił:
– Pogawędzimy – rzekł – nie będzie nam się czas dłużył... Aha! to ta or-
szańska metoda?... widać tam sami musicie groch młócić, bo waćpan machasz
5
jak cepem... Ten cios jeno u pachołków trybunalskich w modzie... [...] Ten 5 pachołek trybunalski – pomocnik są-
kurlandzki ... dobrze się nim od psów odpędzać. Uważaj waćpan na koniec dowy
6
szabli... Nie wyginaj tak dłoni, bo patrz, co się stanie... Podnieś!... 6 kurlandzki – pochodzący z Kurlandii,
Ostatnie słowo wymówił pan Wołodyjowski dobitnie, jednocześnie za- krainy historycznej położonej nad Bał-
toczył półkole, dłoń i szablę pociągnął ku sobie i nim patrzący zrozumieli, tykiem, obecnie w zachodniej części
co znaczy „podnieś!” – już szabla Kmicica, jak wywleczona igła z nitki, Łotwy
furknęła nad głową pana Wołodyjowskiego i upadła mu za plecami; on
zaś rzekł:
– To się nazywa: wyłuskiwać szablę.
173