Page 10 - Polski_podrecznik_kl_8_cz2
P. 10

załączona jest do akt. Między innymi figuruje tam zastępujący półkulę mó-
                                            zgową elektronowy mózg marki Geniak w cenie 26 500 dolarów. Zwracam
                                            uwagę Wysokiego Sądu na fakt, że pozwany zamówił u nas model Geniaka
                                            luksusowy, na stalowych lampach, z aparaturą do marzeń sennych w natu-
                                            ralnych kolorach, filtrem przyszłości i tłumikiem zmartwień, chociaż jawnie
                                            przekraczało to jego możliwości finansowe.
                                            Johns: Pewno, wolelibyście, żebym kuśtykał teraz waszym seryjnym móżdż-
                                            kiem!
                                            Sędzia: Proszę o spokój!
                                            Adwokat: Wobec takiego stanu rzeczy... Proszę Wysokiego Sądu, pozwany
                                            złośliwie utrudnia mi mowę, zagłuszając ją jakimś syczeniem, ćwierkaniem
                                            i zgrzytaniem. Wysoki Sąd zechce go upomnieć!
                                            Sędzia: Panie Johns...
                                            Johns: To nie ja, to mój Geniak. On tak zawsze, kiedy intensywnie myślę.
                                            Czy mam może odpowiadać za Cybernetics Comp.? Wysoki Sąd może upo-
                                            mnieć prezesa Donovana za brakoróbstwo!
                                            Adwokat:  W  takim  stanie  rzeczy  firma  zwraca  się  do  sądu  z  żądaniem
                                            przysądzenia  jej  pełnych  praw  własności  do  wyprodukowanego  przez  nią,
                                            znajdującego się tu, na sali sądowej, samozwańczego zespołu protez, który
                                            bezprawnie podaje się za Harry Johnsa.
                                            Johns: Co za bezczelność! A gdzie jest Johns, według pana, jak nie tu?!
                                            Adwokat: Tutaj na sali nie ma żadnego Johnsa, albowiem doczesne szczątki
                                            tego znanego czempiona wyścigowego spoczywają po trosze na różnych au-
                                            tostradach Ameryki. Tak więc wyrokiem sądu na naszą korzyść nie zostanie
                                            poszkodowana żadna osoba fizyczna, albowiem firma zawładnie jedynie tym,
                                            co się jej – od nylonowego pokrycia po ostatnią śrubkę prawowicie należy! [...]
                                            Johns: Otóż, nabyłem protezy. Mniejsza o to, jakie one są. Mniejsza o to,
                                            że stale, czy chodzę, czy siedzę, czy jem, czy śpię, w głowie tak mi brzęczy,
                                            że musiałem się przeprowadzić do osobnego pokoju, gdyż budziłem w nocy
                                                                                                                 10
        10  demobil – tu: sprzęt, który już wyszedł   brata. Że przez te zachwalane Geniaki, które są przerobionymi z demobilu
        z użycia                            maszynami rachującymi, wpadłem w natręctwo liczenia, tak że muszę wciąż
                                            liczyć płoty i koty, i słupy, i ludzi na ulicy, i Bóg wie co jeszcze. [...] W każdym
                                            razie miałem rzetelny zamiar opłacenia wszystkich należności, ale do pienię-
                                            dzy mogę dojść, jedynie wygrywając wyścigi. Tymczasem miałem złą passę,
                                            wpadłem w przygnębienie, straciłem głowę i...
                                            Adwokat: Pozwany sam przyznaje, że stracił głowę! Proszę, aby sąd zwrócił
                                            na to uwagę.
                                            Johns: Nie przerywaj mi pan! Powiedziałem to nie w tym sensie. Straciłem
                                            głowę, zacząłem grać na giełdzie, przegrałem i musiałem się zadłużyć. Poza
                                            tym czułem się pod psem. Wciąż łupało mnie w lewej nodze, w oczach iskrzy-
                                            ło, miałem jakieś idiotyczne sny. [...] W tym czasie, osłabłego, ledwo rusza-
                                            jącego się, firma zaczęła ciągać mnie po sądach. [...] Kiedy znajdowałem
                                            się w tak ciężkich warunkach, firma zaskarżyła mnie, a kiedy jej bezwstydne

                                        8
   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15