Page 48 - 890694_GWK_podrecznik_kl3_cz 3_2019
P. 48

97. Na dobre i na złe





          Dwa strachy


             — Tchórz!
             — Nie jestem tchórzem! — zaprotestował Marek.
             W odpowiedzi usłyszał głośny wybuch śmiechu. Wojtek, Adam i Komar

          (członkowie tak zwanej Bandy) aż się skręcali z uciechy. Wreszcie Wojtek
          z wyraźnym wysiłkiem opanował rechot, który zdawał się wydobywać gdzieś
          z głębi jego brzucha, i wycedził, zbliżając twarz do twarzy Marka:
             — Jeśli nie jesteś tchórzem, musisz to udowodnić.
             — Jak to?

             — Na przykład... na przykład... —
          Wojtek udawał, że się zastanawia.
             „Byle nie kładka nad urwiskiem!”

          — wzdrygnął się Marek.
             — Na przykład... — Wojtek na
          chwilę zawiesił głos. — Już wiem!
          Przejdziesz po kładce nad urwiskiem!
             — Ale...

             — Widzę, że strach cię obleciał! —
          zachichotał Wojtek. (…)
             — Wcale się nie boję!
             — W takim razie jutro! O dziesiątej! Przy kładce! (…)

             Chłopiec powlókł się do klasy. Był tak rozkojarzony, że od razu na pierwszej
          lekcji dostał uwagę.
             — Co się z tobą dzisiaj dzieje? — denerwowała się sympatyczna zazwyczaj pani
          Basia, sięgając po dzienniczek Marka. — Rozumiem, że zbliża się weekend, więc
          myślisz już o czekających cię przyjemnościach, ale, z łaski swojej, skup się jeszcze

          przez chwilę na matematyce.
             To prawda, Marek myślał o weekendzie, ale nie były to myśli przyjemne. Tak
          zwane urwisko to przecież najokropniejsze miejsce w okolicy! A kładka, po której
          miał przejść, była tylko zmurszałą wąską dechą, którą ktoś dawno temu przerzucił

          nad płynącą nieopodal miasteczka rzeką w miejscu, w którym brzegi wznosiły się
          najwyżej. (…) Rodzice nie pozwalali Markowi nawet zbliżać się do tego miejsca,
          nie wspominając o przeprawie przez rzekę. (…)
             Wieczorem długo nie mógł zasnąć. Myśl o przejściu przez kładkę napełniała
          go przerażeniem. Wśród uczniów młodszych klas krążyły legendy o chłopcu,

          który próbując tego, spadł i omal się nie utopił. (...) Jeszcze bardziej jednak
          Marek bał się tego, co się stanie, kiedy stchórzy. Już sobie wyobrażał te złośliwości,

          46
          46
   43   44   45   46   47   48   49   50   51   52   53