Page 44 - 890694_GWK_podrecznik_kl3_cz 3_2019
P. 44
95. Obietnica
Słowo
Marka nie było w klasie ani na korytarzu. Na półpiętrze, gdzie zawsze zawzięcie
dyskutował z chłopakami o najnowszych modelach samochodów i wynikach
ligowych meczów, też go nie widzieli. A tymczasem Anka musiała go natychmiast
znaleźć — Marek obiecał jej, że napisze do szkolnej gazetki o tym, jak był
w schronisku dla psów. To miał być główny tekst tego numeru — gazetka wychodzi
jutro — a tu Marka ani śladu.
„Może być jeszcze w sklepiku” — pomyślała Anka i popędziła przez korytarz.
Marek rzeczywiście tam był i najspokojniej w świecie kupował baton.
— Cześć, Anka — powiedział zaskoczony, gdy dysząc, złapała go za rękaw bluzy.
— Co się stało?
— Jak to co się stało?! — wysapała. — Chowasz się przede mną, czy co?
Obiecałeś, że na dziś napiszesz o schronisku. Pamiętasz — jeszcze wczoraj ci o tym
przypominałam… Dawaj szybko, bo dziś drukujemy numer!
— No wiesz… zapomniałem… zupełnie wyleciało mi z głowy… wczoraj jakoś nie
miałem czasu… — plątał się Marek, uciekając spojrzeniem na boki.
— Jak to wczoraj?! — zdumiała się Anka. — Przecież obiecałeś mi to tydzień temu!
I sam się zgłosiłeś — wcale cię nie prosiłam… Dałeś słowo… Myślałam, że…
— Myślałaś, że dotrzyma słowa — wtrąciła się stojąca za Markiem Dorota z jego
klasy. Wyciągnęła w stronę Anki otwartą paczkę herbatników w czekoladzie.
— Weź na pocieszenie — zachęcała, spoglądając z politowaniem. — On tak zawsze
— tylko dużo obiecuje… Nie wiedziałaś?
— Nie — odpowiedziała Anka. Odruchowo wzięła herbatnik, postała przez
chwilę, jakby chciała coś powiedzieć — ale zrezygnowała. Odwróciła się i odeszła,
zapomniawszy podziękować Dorocie za ciastko.
— Musiałaś jej nagadać tych głupot? — warknął Marek. — No — zapomniałem,
wielka mi rzecz! A ty zawsze robisz to, co obiecywałaś? — napadł ze złością
na Dorotę.
— No chyba — odpowiedziała zdecydowanie.
— Akurat! A przyniosłaś Małgośce tę książkę o akwariach? Słyszałem, jak cię
prosiła, bo chciała sobie urządzić takie, jak ty masz. No powiedz, przyniosłaś?
Jej tak zależało…
— Nie… bo o to samo prosiła mnie Marta, wiesz, ona jest moją przyjaciółką…
Nie mogłam jej odmówić…
— Ale wcześniej obiecałaś Małgośce — przerwał jej Marek ze złośliwym
uśmiechem. — A ona wierzyła, że dotrzymasz słowa… Nie mogłaś wytłumaczyć
Marcie?
42