Page 24 - 880631_OTO_JA_kl2_cz2_PODR_HUM_SRODKI
P. 24

Kilka dni temu wypożyczyłam w bibliotece

                                     książkę. Zaciekawił mnie jej tytuł: „Nasza mama
                               czarodziejka”. Pomyślałam, że to musi być niesamowite –
                                  mieć mamę czarodziejkę. Książka okazała się bardzo

                               ciekawa. Postanowiłam przynieść ją do szkoły, by zachęcić

                                          kolegów i koleżanki do jej przeczytania.
                                      Was też zapraszam do poznania historii o tym,
                                               jak mama zreperowała księżyc.








                                 Jak nasza mama zreperowała księżyc



              Mama opowiadała potem, że obudziła się w nocy, bo księżyc świecił jej prosto

             w twarz. Wstała z łóżka, aby zasłonić okno. I wtedy usłyszała, że ktoś pochlipuje

             na dworze. Więc wyjrzała oknem, ciekawa, co tam się dzieje. I zobaczyła, że
             księżyc świeci na niebie z bardzo smutną miną, a po brodzie osłoniętej małą

             białą chmurką płyną mu łzy.
                – Co ci się stało? – spytała nasza mama. – Dlaczego płaczesz?

                – Buuuuu!... – rozpłakał się wtedy księżyc na cały głos – chciałem zobaczyć,

             jak wygląda z bliska wielkie miasto, spuściłem się na dół, zaczepiłem o wysoką
             wieżę i obtłukłem sobie rożek!

                Księżyc odsłonił białą chmurkę i mama zobaczyła, że ma odtrącony dolny

             róg. Wyglądał zupełnie jak nadłamany rogalik.
                – Co to będzie! – lamentował księżyc. – Kiedy zrobię się znów okrągły, będę

             wyglądał jak plasterek sera nadgryziony przez myszy! Wszyscy mnie wyśmieją!

                – Cicho – powiedziała mu mama. – Cicho, bo pobudzisz dzieci. Chodź tu na
             balkon, połóż się na leżaku i poświeć mi, a ja spróbuję wymyślić jakąś radę na

             twoje zmartwienie.
                Księżyc  podpłynął  do  balkonu  i  ułożył  się  ostrożnie  na  leżaku.  A  mama

             założyła szlafrok, pantofle i poszła do kuchni. Cichutko wyciągnęła stolnicę,

             mąkę, jaja, śmietanę i zagniotła wielki kawał żółciutkiego ciasta. Z tego ciasta
             ulepiła rożek, taki, jakiego brakowało księżycowi.

                – Siedź teraz spokojnie – powiedziała – to ci przyprawię ten twój nieszczęsny rożek.


          22
   19   20   21   22   23   24   25   26   27   28   29