Page 94 - polski 6 cz2
P. 94
Widzę przeczystą, słoneczną krainę
I czuję, że nadchodzi czas,
Gdy w pewną wielką, radosną godzinę
5 Widzę przeczystą... – frag- Kraina jasna przyjmie nas... 5
ment piosenki Stephena La- Dzieci zaczęły śpiewać, najpierw cicho, tak jak nauczycielka, lecz
wrence’a [czyt. stifena lorensa] w miarę jak pieśń przybierała na sile, potężniały także ich głosy, i kiedy
oraz Bruce’a Horta [czyt. brusa doszły do ostatnich słów: „żeby wolnym żyć, trzeba sobą być”, słychać
horta] z 1972 r. je było w całej szkole. Jess, pełen czystej radości, odwrócił się i jego
oczy spotkały się z oczami Leslie. Uśmiechnął się do niej. A co tam!
Dlaczegoż by nie? W końcu, czego miał się obawiać? O rany, czasem
zachowywał się jak prawdziwy dzięcioł. Kiwnął głową i uśmiechnął
się jeszcze raz. Leslie odpowiedziała mu uśmiechem. Wtedy właśnie
[...] poczuł, że rozpoczyna się w jego życiu nowy etap, i od razu po-
stanowił, że będzie to naprawdę nowy etap.
Nie musiał tłumaczyć Leslie, że zmienił o niej zdanie. Sama to zro-
zumiała. Usiadła obok niego w autobusie i przysunęła się blisko, żeby
May Belle też się zmieściła. Opowiadała mu o Arlingtonie, o dużej
podmiejskiej szkole, do której wcześniej chodziła, o tym, że była tam
wspaniała pracownia do lekcji muzyki, ale żadna nauczycielka nie
była taka piękna ani taka miła jak panna Edmunds.
– Mieliście tam salę gimnastyczną?
– Jasne. Myślałam, że wszystkie szkoły mają. Przynajmniej większość
– Leslie westchnęła. – Tego mi brakuje. Niezła jestem w gimnastyce.
– Pewno nie cierpisz naszej szkoły.
– Owszem.
Ucichła na chwilę, rozmyślając – zdaniem Jessa – o tamtej szkole,
którą wyobraził sobie jako jasny i nowy budynek z błyszczącą salą
gimnastyczną, większą niż ta, która jest w ich zbiorczej szkole.
– Chyba miałaś tam dużo przyjaciół.
– Pewno.
– Dlaczego tu przyjechałaś?
– Moi rodzice postanowili zrewidować swoją hierarchię wartości.
– Co?
– Stwierdzili, że są zbyt uzależnieni od pieniędzy i sukcesu, więc
kupili tę starą farmę i będą na niej pracować i rozmyślać nad sensem
życia.
Jess wpatrywał się w nią z otwartymi ustami. Zdawał sobie z tego
sprawę, lecz nic nie mógł poradzić. To była najdziwniejsza rzecz,
o jakiej w życiu słyszał.
– Ale ty za to płacisz.
– Aha.
92
0717_881217_polski_kl6_cz_2_DRUK.indd 92 17.07.2019 20:22:01