Page 96 - polski 6 cz2
P. 96

– Już ona cię dopadnie, Jess. Strasznie jest wściekła.
          Szacunek w głosie Leslie sprawił Jessowi przyjemność, chociaż chłopak nie odważył się spojrzeć za
       siebie.
          – No wiesz – powiedział. – Myślisz, że się boję [...]?
          Kiedy wysiadali z autobusu, mógł już z łatwością przełknąć ślinę, nie krztusząc się. Pokiwał nawet
       lekko ręką w stronę tylnego siedzenia, gdy autobus odjeżdżał. Leslie uśmiechnęła się do niego ponad
       głową May Belle.
          – Dobra – rzucił wesoło. – No to cześć.
          – Hej, może moglibyśmy spędzić dziś razem popołudnie?
          – Ja też! Ja też chcę iść z wami! – zawołała May Belle.
          – Innym razem May Belle. Dzisiaj Leslie i ja mamy pewną ważną sprawę do załatwienia. Odnieś do
       domu moje książki i powiedz mamie, że jestem u państwa Burke’ów. Dobrze? [...]
          Jess i Leslie obserwowali, jak May Belle wspina się na wzgórze [...], a potem zawrócili, przebiegli przez
       puste pole za domem starego Perkinsa i w dół do wyschniętego łożyska rzeczki, które oddzielało pola
























































                                        94
                                        94


   0717_881217_polski_kl6_cz_2_DRUK.indd   94                                                                 17.07.2019   20:22:01
   91   92   93   94   95   96   97   98   99   100   101