Page 133 - polski 7 cz 1
P. 133

6
             Zygier wziął książkę ułożoną przez prof. Wierzbowskiego  i zaczął czytać   6   Teodor Wierzbowski (1853–1923)
          wskazany urywek. Koledzy jego, widząc, że prezentacja skończona i że rozpo-  – profesor historii literatury
          czynają się zwykłe „nudy narodowe”, wzięli się do odrabiania lekcji, do jawne-
          go czytania rzeczy postronnych albo wprost układali się jako tako do drzemki.
          Niektórzy, lepiej wychowani, z nałogu przyzwoitości trzymali oczy wlepione
          w Pająka. Inni oglądali ściany powleczone sinym kolorem, szerokie brunat-
          ne lamperie, żółty stoliczek katedry, czarną tablicę, szyby zasłonięte parą...
          Tymczasem Zygier odczytał i przetłumaczył na język urzędowy kilka strof
          wiersza, a potem rozbierał kolejno zdania pod względem gramatycznym i lo-
          gicznym. Zastanowiło wszystkich, że czynił to nadzwyczaj starannie i że roz-
          bierał po polsku. Sztetter oparty ramieniem na krześle dźwignął zwieszoną
          głowę i bębniąc w stół palcami, spod oka przyglądał się Zygierowi. Podmiot,
          orzeczenie, słowa określające, rzeczownik, zaimek, mianownik, dopełniacz,
          celownik, imiesłowy odmienne, nieodmienne itd. brzmiały w tej klasie tak
          dziwnie, tak jakoś zabawnie, że wszyscy uczniowie, słysząc to po raz pierwszy,
          spoglądali ze śmiechem to na profesora, to na ucznia ciągnącego rzecz swoją
          ze skupieniem i uwagą. Ukończywszy rozbiór całego wiersza, Zygier złożył
          książkę na ławie. Nauczyciel otworzył swój notes prywatny, dziennik klasowy,
          ujął za pióro, wykręcał je w palcach i myślał o czymś głęboko.
             – Dosyć... – rzekł wreszcie. – Mam panu stawiać stopień. Ale jaki? Cóż ja
          panu postawię? Ja nie mam tu... na to... stopnia, panie Zygier...
             Mówiąc tak, znowu przyglądał się nowemu uczniowi i wracał do niego
          oczyma kilkakroć, jakby ich nie był w stanie zdjąć z tej twarzy. Zygier stał
          w ławce, mierząc Sztettera swym uważnym i spokojnym wejrzeniem.
             – Proszę mi powiedzieć – rzekł jeszcze nauczyciel – co pan czytałeś, w ja-
          kim kierunku?
             – Czytałem... tak dosyć rozmaitych rzeczy.
             – A z literatury polskiej?
             – Uczyliśmy się kolejno, systematycznie, okresami.
             – Tak, tak... – mówił Sztetter, zabawnie strzepując ręką piasek z dziennika
          – no i jakież to tam okresy?
             – Czytaliśmy utwory wieku złotego dosyć pobieżnie, za to romantyków
          szczegółowo.
             – Któż to... my? – zapytał nauczyciel daleko ciszej i patrząc we drzwi.
             – To tam, w Warszawie... my... sami...
             – Cóż pan czytałeś np. z Mickiewicza?
             – No, zdaje się... Niektórych rzeczy żadną miarą nie mogliśmy dostać.
             – Ja się o to nie pytam, nie chcę wiedzieć! Jakiż utwór podobał się panu
          najbardziej?
             – Czy ja wiem? Trzecia część... Improwizacja , Pan Tadeusz [...] ...    7   Trzecia  część,  Improwizacja –  tytuły
                                                   7
             Sztetter umilkł. Po chwili zapytał jeszcze.                             części Dziadów Adama Mickiewicza
             – No, a cóż pan wiesz o Mickiewiczu?

                                                                                   131
   128   129   130   131   132   133   134   135   136   137   138