Page 129 - polski 8 cz1
P. 129
Patrol por. Stanisława
Jankowskiego ps. „Agaton”,
z batalionu „Pięść”,
na pl. Kazimierza Wielkiego
w drodze do Śródmieścia (początek
sierpnia 1944 r.)
pod ziemią. Kryj się! Nie wychylaj się! Niebezpieczeństwo śmiertelne. Wciąż.
Nawet jak się nie wychylać. I te radzenia sobie. Dobrze, że były wynalezione
karbidy i karbidówki , i świece. No i pierzyny. Broń trochę lepsza od jaskinio- 4 karbidy i karbidówki – karbid (wła-
4
wej. Ale niewiele. I niewiele tej broni. Dla wybranych. Zapasy żarcia. Z tym, ściwie acetylenek wapnia) to związek
że malały, do niknięcia. Bo i jakie to zapasy były. Zwierzyna? Tej nie było. Bo chemiczny otrzymywany z wapna pa-
ta duża zjedzona już. A ta mała? Ktoś czasem miał coś swojego ulubionego, lonego i koksu; w wyniku reakcji che-
micznej karbidu z wodą powstaje palny
wziął to ze sobą na dół i z tym siedział. Ale rzadko. Szczególnie na Starówce. gaz (acetylen) dawniej wykorzystywany
Albo mniej tu było w ogóle. Albo nie wzięli. Albo wzięli i poginęły im. Co nie m.in. jako paliwo w lampach gazowych
uciekło, nie odfrunęło, nie spaliło się, nie padło, nie zdechło, to zostało upolo- zwanych karbidówkami
wane. Koty znikły. Psy znikły. O fruwających mowy nie ma. Jedno co, to ten
świerszcz w ścianie po ciemku. A potem we wrześniu – wszy.
Więc schron pod filarami. Najpierw normalny tłok. Czyli luźno. Jedna para.
Ją pamiętam. Młoda. Jak energicznie potrząsała karbidówką. Z Zakroczymskiej.
– Trzy razy gruzy bombardowali...
Zdziwiłem się strasznie. Bo zaczęła się rozmowa właśnie od tego, że mówi-
łem, że gruzów chyba tak specjalnie nie bombardują. Więc teraz nie chciało
mi się wierzyć. A to tylko dlatego, że zaczęło się liczyć na gruzy jako na miej-
sce bezpieczniejsze. A tu masz ci los.
– Oczywiście, że gruzy bombardują. I to specjalnie.
Tu właśnie mylą się te sprawy ze światłem. Bo niby było. A pamiętam 5 Sakramentki – zespół budynków klasz-
ją, jak często potrząsała karbidówką. Była krótko ostrzyżona. Wciąż w ru- tornych sióstr Sakramentek w Warsza-
chu. Na siedząco też w ruchu. Kiedy tylko karbidówka przygasała, łapała ją, wie przy Rynku Nowego Miasta, znisz-
i chrobot! chro-bot! I „psss” – płomień znów był duży. czony na skutek bombardowania przez
niemieckie lotnictwo w czasie powsta-
Poza tym w schronie pod filarami nic nowego. Świta. Upał. Pali się. Sakra- nia warszawskiego, pod gruzami zginę-
mentki . Bo jeszcze wciąż się paliły. Prawie cały czas. I stąd dym leci. Z wysoka. ły 34 siostry zakonne, a także ok. tysiąca
5
Znad skarpy. I dołu. I tam coś. I tam. I zaraz: osób, którym siostry udzieliły schronienia
127