Page 130 - polski 8 cz1
P. 130

– Już są – bo już było słychać zlatujące na nas samoloty. Zaraz, pewnie
                                            pierwszego dnia, pod filarami pamiętam w szarym świetle z okienka ławkę
                                            pod  ścianą.  Zaczęli  się  schodzić  ze  zbombardowanych  domów.  Obdarci.
                                            Głodni. Z czymś w ręku ledwie albo bez niczego.
                                               – Jestem taka głodna – mówi jedna młoda.
                                               – Ma pani – przerywa jedzenie zupy na tej właśnie ławce jeden starszy
                                            pan; a jak już zaczęła jeść, to powiedział: – Ja nic nie jadłem przez dwa dni,
                                            ale wytrzymam.
































                                            Płonące domy przy ul. Marszałkowskiej podczas powstania warszawskiego

                                                                            6
        6   „szafy” – inna nazwa: „krowy”, po-  W nocy szalały pociski i „szafy” . A jednak noce były lepsze. Bo bez bomb.
        toczne,  używane  przez  warszawiaków   W nocy najwięcej było akcji. Takich dla cywilów. Na ochotnika. Tylko w nocy
        w czasie powstania określenie poci-  dało się teraz przesunąć barykadę . Bo właśnie o to chodziło. Raz. Pamiętam.
                                                                           7
        sków wystrzeliwanych z niemieckiej   Widocznie straciliśmy kawałek terenu. A może tylko taktyka. Bo trzeba było
        sześciolufowej wyrzutni rakietowej; jej
        ładowanie powodowało głośny hałas,   przenieść barykadę o ileś metrów. W naszą stronę. Na Rybakach. Już niedale-
        jakby ktoś przesuwał szafę po skrzypią-  ko przed Wytwórnią. Zbiórka. Ochotników. O pierwszej czy o drugiej. Sporo
        cej podłodze, a pierwszej fazie lotu po-  nas. Dwudziestu paru chyba. Łopaty. Kilofy. Łomy. Wszystko rozdane. Rusza-
        cisków towarzyszył dźwięk podobny do   my. Cieplunio. Nawet w tym momencie cicho. Aż gwiazdy, wydaje mi się. Ale
        ryku krowy                          gdzie tam gwiazdy! Na pewno zasłonięte dymami. Prowadzi nas porucznik.

        7   barykada – zapora budowana z róż-  Porucznik? Czyżby? Tak mi się powiedziało. Porucznik w czasie powstania
        nych przedmiotów w poprzek ulicy pod-  to była figura. Więc to był chyba ktoś taki jak kapral. Czy osoba cywilno-dy-
        czas walk ulicznych, aby zamknąć do-  żurno-półwojskowa w ogóle. Warto przypomnieć, że wszystkich powstańców
        stęp do bronionych miejsc
                                            było w Warszawie 55 tysięcy.
                                               Więc szliśmy. Nasz blok, ten B z tym C i D, sztachety naprzeciw, skar-
                                            pa z Sakramentkami i murem. Barykada. Przecięcie Rybaków z Kościelną.
        8   kocie łby – nawierzchnia drogowa   Znów barykada. Różne rowy. Od Wybrzeża składy, ale i coś mieszkalnego.
                                                                                            8
        wykonana z kamieni polnych          Rybaki całe krzywe, załomy, nierówność. Kocie łby . Na lewo skarpa, nad
                                      128
   125   126   127   128   129   130   131   132   133   134   135