Page 169 - polski 8 cz1
P. 169

Sobota
             Nowe  stworzenie  zjada  tak  dużo  owoców,  że  przypuszczalnie  wkrótce
          nam ich zabraknie. Znów „nam” – to słowo tego stworzenia, a przyswoiłem
          je sobie, odkąd tak często je słyszę. Dziś od rana gęsta mgła. Nie wychodzę
          podczas mgły, natomiast nowe stworzenie spaceruje przy każdej pogodzie.
          Wychodzi do ogrodu, sztywno stąpając na obłoconych nogach. Mówi bez
          przerwy. A dawniej bywało tu tak cicho i przyjemnie. [...]

             Poniedziałek
             Zrozumiałem chyba, po co istnieje tydzień: aby był czas na odpoczynek   Mark Twain
          po trudach niedzieli. To dobry pomysł... Ona znów się wspinała na to drze-
          wo.  Przepłoszyłem  ją  stamtąd.  Powiedziała,  że  nikt  nie  patrzył.  Uważa,
          że to wystarczająco usprawiedliwia wszelkie ryzyko. Użyłem takiego wyraże-
          nia. Słowo „usprawiedliwia” wzbudziło jej podziw – a także zazdrość. Sądzę,
          że to trafne słowo.

             Wtorek
             Ostatnio  zajęła  się  wężem.  Inne  zwierzęta  są  zadowolone,  gdyż  dotąd
          na nich przeprowadzała swe doświadczenia i zakłócała im spokój. Ja jestem
          również zadowolony, gdyż wąż mówi i dzięki temu mam chwilę wytchnienia.
             Środa
             […] Mniej więcej na godzinę przed wschodem słońca, gdy przejeżdżałem
          przez kwietną równinę, na której pasło się, spało albo igrało tysiące zwierząt,
          zerwał się nagle – niczym huragan – przerażający zgiełk, i w jednej chwili rów-
          ninę ogarnął szalony tumult, każde zwierzę zaatakowało swego sąsiada. Domy-
          śliłem się, co to znaczy – Ewa zjadła owoc i śmierć zstąpiła na świat... [...]



































                                                                                   167
   164   165   166   167   168   169   170   171   172   173   174