Page 92 - polski 7 cz 2
P. 92
Otworzywszy drzwi, aby wypuścić siostrzeńca Scrooge’a, obłąkaniec ów
wpuścił do kantoru dwóch obcych jegomościów. Byli to panowie o nader
godnej i miłej dla oka powierzchowności, którzy stanąwszy przed Scro-
oge’em z plikiem ksiąg i papierów w rękach, zdjęli kapelusze i uprzejmie mu
się skłonili.
– Firma Scrooge i Marley, jeśli się nie mylę? – przemówił jeden z nich,
sprawdzając nazwiska na liście. – Czy mam przyjemność mówić z panem
Scrooge’em, czy też z panem Marleyem?
– Pan Marley zmarł dokładnie przed siedmiu laty – odparł Scrooge. –
Dziś w nocy minie siedem lat od jego śmierci.
– Nie wątpię, że jeśli idzie o hojność, zmarły znalazł godnego następcę
w swym wspólniku – rzekł tenże jegomość. Co powiedziawszy, wręczył Scro-
oge’owi dokument określający cel jego odwiedzin.
I słusznie rzekł obcy jegomość, bo Scrooge i Marley były to bliźniacze
dusze. Słysząc złowróżbny wyraz „hojność”, Scrooge zmarszczył brwi, po-
trząsnął głową i zwrócił obcemu dokument.
– W przededniu świąt tak uroczystych – odezwał się teraz obcy, biorąc
do ręki pióro – jest rzeczą szczególnie pożądaną, abyśmy okazali pomoc bied-
nym i potrzebującym, którzy o tej porze roku cierpią bolesny niedostatek.
Tysiące ludzi pozbawione są najniezbędniejszych środków do życia, setki zaś
tysięcy żyją na granicy nędzy.
– Czyżby nie było więzień? – spytał Scrooge.
– Jest ich aż nazbyt wiele – odparł obcy jegomość, odkładając pióro.
– A domy pracy? – dopytywał się Scrooge. – Czy nadal istnieją?
– Owszem, istnieją – odparł zapytany. – Chociaż wolałbym móc powie-
dzieć, że jest inaczej.
10
10 kierat – urządzenie napędzające ma- – Z czego wynika, że kieraty w więzieniach są czynne, a prawo ubogich
szynę, poruszane przez zwierzęta w za- wciąż obowiązuje? – indagował Scrooge.
11
przęgu chodzące wkoło – Jak najbardziej, proszę pana.
11 indagować – wypytywać, dopytywać – Och, słysząc pańską wypowiedź sprzed chwili, powziąłem obawę, że coś
się wstrzymało ich pożyteczną działalność. Cieszę się, że tak nie jest.
– W przekonaniu, że instytucje te – ciągnął nieznajomy – nie zaspoka-
jają, jak zgodnie z duchem chrześcijaństwa czynić powinny, ani moralnych,
ani cielesnych potrzeb wielkich rzesz nędzarzy, kilku spośród nas postanowiło
zebrać fundusz, za który pragnęlibyśmy zakupić dla ubogich jadło, odzienie
i opał. Wybraliśmy tę porę roku, ponieważ podczas świąt Bożego Narodzenia
bieda najboleśniej daje się ludziom we znaki, dostatek zaś szczególnego przy-
czynia im wesela. Jaką sumę mam zapisać przy pana nazwisku?
– Nijaką! – warknął Scrooge.
– Ach, życzy pan sobie być bezimiennym ofiarodawcą?
– Życzę sobie, aby mnie pozostawiono w spokoju. Skoro mnie panowie
pytacie, czego sobie życzę, oto moja odpowiedź. Sam nie obchodzę świąt Bo-
żego Narodzenia i nie stać mnie na to, abym umilał życie próżniakom. Łożę
90